poniedziałek, 2 grudnia 2013

Ostatnio zawitało do mnie małe czarne pudełeczko, ozdobione logiem z koroną. Tzw. Glossybox, pewnie niektórzy słyszeli o tym są to pudełeczka z zagadkową zawartością w postaci kosmetyków. Ja z tą firmą znałam się już spory czas, moja starsza siostra sobię takie pudełeczka zamawiała i za każdym razem chwaliła mi się co dostała. W pudełeczku listopadowym otrzymała mleczko-olejek do ciała Tołpa spa eco, Vitality. Zapach mnie po prostu powalił i zamarzyłam też o taki pudełku, więc zamówiłam.




 W moim listopadowym pudełku znajdowało się:
  • Balance Me (Shine on tinted lips salve, super soft beige) Nabłyszczający balsam do ust, który się aktualnie ze mną nie rozstaję
  • Emite make up (micronized eye shadow) Mocno napigmentowany cięń, który fantastycznie się nakłada, bardzo mocno przywiera to powieki i wygląda elegancko
  • Olay (duo krem na dzień +serum), które zamianiłam z siostrą na wcześniej wymieniony: Tołpa spa eco, Vitality, rewitalizujący mleczko-olejek, o bajecznym zapachu werbwny, limonki, cytryny i paczuli, który mnie zniewolił
  • Schwarzkopf Professional, szampon do włosów Essensity, który jakoś według mnie nie powala, wyrażę tu własną opinię, że wolę Sayossa
  • Tołap spa eco, Vitality, aksamitny krem-mus pod prysznic i do kąpieli, o takim samym zapachu jak mleczko-olejek co mnie jeszcze bardziej uszczęśliwia
  • Oraz próbkę perfum Katy Perry, Killer Queen, które należą do grupy zapachów nielubianych prze ze mnie, ale nie ma dnia bym się nie prysnęła nimi choć raz.

Jak na pierwszy mój glossybox to jestem prze szczęśliwa, szczególnie z kosmetyków firmy Tołpa, która zagości w mej kosmetyczce na dłużej.
Strona glossybox tutaj: GLOSSYBOX
Moje pudełeczko kosztowało ok. 50 zł a znajdują się w nim kosmetyki o wartości powyżej 150 zł, więc opłaca się :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz